Mimo zakazu Taravii, ruszyłem za nią, nie zważając na ból w brzuchu i czaszce. Chyba nie jestem najlepszy w kuśtykaniu, bo co chwila się przewracałem. Mógłbym polecieć, lecz to doszczętnie by mnie wyczerpało. Obijając się o drzewa szedłem za jej zapachem. Kiedy w końcu zatrzymała się, wykrzykując imię siostry zamurowało mnie. To Serafina, znalazła się! Łowca nic jej nie zrobił!... Kamień z serca.
- ... Jest wyczerpany przez przemianę.- usłyszałem jej ostatnie słowa. Przemiana... Jednak to prawda.
- Taravia, musimy... Decimate!- krzyknęła Serafina, widząc mnie.
- Mówiłam ci coś, ośle!- syknęła Tar, razem z drugą Alfą podbiegając do mnie.
- Nic ci nie jest?- dopytywała się, oglądając mnie szczegółowo.- Bałam się, że stracimy Cię!
- Znamy się jeden dzień... Dlaczego... Bałaś... Się?- wymruczałem, kasłając krwią. Wadera spiorunowała mnie wzrokiem, lecz po chwili jej rysy złagodniały. Widocznie nie umie się na mnie gniewać, jak miło...
- No dawaj Serku!- zaśmiała się Taravia, po czym dostała kuksa w bok. Alfa uciszyła się, jednak nadal coś mruczała pod nosem.
- Polubiłam cię... Chyba. I dziękuję, że mnie uratowałeś razem z Tar, choć to twoja wina i... Po prostu dziękuję.- uśmiechnęła się ciepło.
- Mówiłem, że ze mną jest niebezpiecznie. Nadal chcesz, żebym był w watasze?- rzuciłem nagle.
- Potrzebujemy wojowników takich jak ty.- jej rysy złagodniały.
- Twój piękny pyszczek dopełnił swego. Zostaję.- odwzajemniłem gest i zamknąłem oczy. Byłem zmęczony, wyczerpanie wzięło górę... Łeb opadł bezwładnie, a oddech zrównał się z biciem serca.
~*~
- Huh...?- mruknąłem, podnosząc powieki. Nie byłem w swojej jaskini, miałem na sobie tonę bandaży a do pakietu dostarczyli mi jeszcze mięsko i zapach Serafiny. Wstałem z trudem, lecz łapy były jak z gąbki-padłem po kilku sekundach i syknąłem z bólu. Padłem akurat na ten bok, który został najbardziej pokiereszowany.
- D-Decimate!? Obudziłeś się!?- pisnął ktoś, stojąc u wrót jaskini. Była to Serafina. Podbiegła do mnie i pomogła mi wstać.
- Aj, wybawicielu... Może całusa w podzięce?- wybełkotałem. Znów krzywo myślę! Alfa spiorunowała mnie wzrokiem.
- Przyszłam zobaczyć, jak się czujesz. Widać, że w samą porę.- popatrzyła się na mnie dziwnie.- A skoro nic ci nie jest...
- Czekaj, nie dokańczaj. Dlaczego jestem tutaj?- rzuciłem nagle, co Serafinę trochę zdezorientowało.
- Za swoje zasługi... Zostałeś Betą. A to jest twoja nowa jaskinia.- odpowiedziała.- Nawet nie wiesz, jak ja się martwiłam... Znaczy...- tłumaczyła się.
- Oj, dobra, leć już jak musisz.- mruknąłem z krzywym uśmiechem.
- To... Hej.- szepnęła, kładąc mnie na legowisku i wybiegła, oglądając się za mną w progu.
Minęło kilka dni. Siedziałem w jamie, jedząc na leżąco. Wszystko właściwie robiłem w leżącej pozycji. Odwiedzała mnie Serafina oraz Taravia. Mówiłem, żeby dały mi święty spokój, ale cóż, one chciały inaczej.
Kiedy poczułem się odrobinę lepiej, postanowiłem wyjść na zewnątrz. Zapachniało liśćmi, deszczem... Słychać było trele ptaków, lecz już nie takie radosne. Uroki jesieni. Ach, jak ten czas szybko płynie. Miałem już pobiec w stronę najbliższej łąki, kiedy zobaczyłem Roniego i Serafinę. Roni zbliżył się do niej gwałtownie i... Pocałował ją. Odszedł po chwili, a zmieszana Serafia ruszyła w stronę centrum.
Poczułem ukłucie zazdrości. Czyżbym polubił Serafinę? Ale przecież ja nie potrafię kochać, jedynie zabijać...
Nie. Muszę do niej iść.
Obróciłem się na łapie i poprułem za waderą. I co z tego, że krzaki uderzały mnie gałęziami w pysk, a ja wpadałem w dziwne rzeczy. To nie ma znaczenia, muszę iść do Alfy. Parę minut później dotarłem do jaskini Alf. Zobaczyłem ją, siedziała w kącie, mrucząc coś pod nosem.
- S-Serafino?- spytałem nieśmiało, stojąc w progu. Odwróciła się, a na jej słodki pyszczek wpełzł uśmiech.
- Widziałeś to, prawda? Ja też jestem zaskoczona...- odezwała się po chwili. Wstała i podeszła do mnie.- Problem jest w tym, że... Że ja Ciebie... Też lubię... Roniego... Również...- wybełkotała.
- Ach, wiem, że to trudne.- przytuliłem ją lekko.- Ale ja... Ja będę się cieszyć, nieważne jaką decyzję podejmiesz.- szepnąłem jej na ucho.
Serafiooo? Romantik atmosfere~