Czarne chmury i grzmoty od rana. Czy to już koniec? Nie. Kolejne błyskawice.
- Lea? Jesteś tu?
- Jestem, mój braciszku.
- Czy boisz się burz?
- Niektóre nie są warte strachu, lecz śmiechu, ale ta burza budzi we mnie niepokój.
- Tak samo jak ja, Lea, tak samo jak ja.
- Ten dzień przypomina mi ten sam, kiedy mnie zabrano od ciebie.
- Jesteś głodna? Mógłbym upolować dla ciebie zająca.
- Dziękuję, zostanę tu.
- Dobrze. Pójdę teraz, a ty się nie bój. - I poszedłem. Ale w połowie coś mnie zatrzymało. Przeszywający ból. Błysk i krzyk. Lea!
- Siostrzyczko!
- Sheedan! Pomóż mi!!!! - Słyszałem jak krzyczała. Biegłem najszybciej, jak tylko mogłem. Lecz gdy przybiegłem, zastałem tylko... list?
Sheedanie,
Straciłeś po raz drugi swoją siostrę. Teraz, gdy ją odnajdziesz, zastanie cię niemiła niespodzianka....
*Wilcza łapa*
- Nie, nie, NIE!!!! - Wrzeszczałem na całą watahę. - Lea! Gdzie jesteś! Co ja zrobiłem?!!?! - Zalałem się łzami. Nigdy nie byłem aż tak wkurzony. Zacząłem jej szukać.
Stało się to, co by było spodziewane, znalazłem ją za jaskinią. Martwą. Ale nigdzie nie było śladów siniaków czy ran. O nie. Moja siostrzyczka. Nie, nie, NIE!!!!!!