- Bu! - Krzyknąłem i zacząłem się śmiać z reakcji wadery.
- AAAAAAAA!!! Baranie!!! Wystraszyłeś mnie!!! - Warknęła.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - Uśmiechnąłem się, lecz dalej miałem ochotę na śmiech.
- Pfff... - Mruknęła.
Podpłynąłem bliżej Taravii. Popatrzyła się na mnie dziwnie i tajemniczo. Popatrzyłem się na nią i... Ochlapałem wodą!!!
- EJ! - Krzyknęła.
- No co? Chyba nie jesteś aż tak stara, że nie umiesz się bawić, co? - Znów zacząłem się śmiać.
- Nie jestem stara. - Burknęła i ochlapała mnie wodą.
- No widzisz, jednak umiesz.
Taravia zmierzyła mnie swoim wzrokiem. Odwróciłem łeb.
- No weź, boisz się mojego wzroku? - Zapytała z sarkazmem.
- Nieee... Dlaczego? - Zapytałem zerkając na nią kątem oka.
- Bo odwracasz się?
- Odwracam się bo... Tam był motylek!
- Taaaa, jasne...
- Nie wierzysz? Znam miejsce gdzie jest pełno motylków. - Uśmiechnąłem się.
- Zachowujesz się jak jakiś potulny baranek. Kiedyś z chęcią byś takiego zabił. - Mruknęła.
- Oj, nie przesadzaj. - Powiedziałem. - Kierunek - raj motylków!!
- O jezu... - Przewróciła oczami.
*Na miejscu*
- Tu jest epicko, co nie? - Zapytałem.
- Noooooo...
- A wiesz dla czego cię tu przyprowadziłem?
- Bo? - Zapytała z oczekiwaniem.
- Bo chcę o coś zapytać. - Uśmiechnąłem się.
- Niby o co?
- Lubisz motylki? - Zacząłem się śmiać, a Taravia stanęła jak wryta.
- Aha, myślałam, że to będzie coś głębszego. I tak, lubię motyle. - Położyła uszy po sobie.
- Dobra... Mogę wrócić do starego siebie, wiem, że nie lubisz takich "miłych" .
Taravia?
PS. Spokojnie xD jestem cierpliwa :D