- A jak cię coś zaatakuje? Nie żeby mi zależało, czy coś... - Powiedziałem, drapiąc się po karku.
Akurat dotarliśmy do jej jaskini.
- Aha... Dobra, ja już idę. - Mruknęła i weszła do jaskini.
Odetchnąłem z ulgą. Pobiegłem do siebie i zasnąłem. Było ciemno ale trafiłem.
Obudziłem się wcześnie. Przed moją jaskinią leżał list. "Zero, wróciłam". Przestraszyłem się. Kto to napisał?!
- Tu jestem... - głos dochodził znad mojej jaskini. Siedziała na niej... Athena?
- Athena? - Byłem zdziwiony. Ona przecież nie żyje!
- Tak, to ja. - Zeszła do mnie.
Przytuliłem ją mocno. Nie wierzę! Moja par... Och, teraz to już przeszłość.
- To co robimy? - Uśmiechnęła się.
- A co chcesz?
- Wszystko. - Powiedziała i popatrzyła się na mnie kuszącym wzrokiem.
- Oj wszystkiego ci nie dam... - Uśmiechnąłem się.
- Ale ja mogę... - Powiedziała i liznęła mnie po pyszczku.
- MMmmmm...
Nagle w krzakach zobaczyłem małe, niebieskie oczy. Z ciekawością odchyliłem je a stamtąd uciekła właśnie Taravia.
- Taravia czekaj!! - Krzyknąłem i ruszyłem za nią w pogoń.
- Czego chcesz... - Nagle się zatrzymała i się o nią potknąłem. Szybko wstałem.
- Czemu uciekłaś? Nie przywitasz się?
- Nie mam zamiaru witać twoich partnerek. Nie lubię i nie będę. - Warknęła.
- Spokojnie... To nie jest moja partnerka. To moja była. Chyba... - Powiedziałem.
Akurat dotarliśmy do jej jaskini.
- Aha... Dobra, ja już idę. - Mruknęła i weszła do jaskini.
Odetchnąłem z ulgą. Pobiegłem do siebie i zasnąłem. Było ciemno ale trafiłem.
*Rano*
- Tu jestem... - głos dochodził znad mojej jaskini. Siedziała na niej... Athena?
- Athena? - Byłem zdziwiony. Ona przecież nie żyje!
- Tak, to ja. - Zeszła do mnie.
Przytuliłem ją mocno. Nie wierzę! Moja par... Och, teraz to już przeszłość.
- To co robimy? - Uśmiechnęła się.
- A co chcesz?
- Wszystko. - Powiedziała i popatrzyła się na mnie kuszącym wzrokiem.
- Oj wszystkiego ci nie dam... - Uśmiechnąłem się.
- Ale ja mogę... - Powiedziała i liznęła mnie po pyszczku.
- MMmmmm...
Nagle w krzakach zobaczyłem małe, niebieskie oczy. Z ciekawością odchyliłem je a stamtąd uciekła właśnie Taravia.
- Taravia czekaj!! - Krzyknąłem i ruszyłem za nią w pogoń.
- Czego chcesz... - Nagle się zatrzymała i się o nią potknąłem. Szybko wstałem.
- Czemu uciekłaś? Nie przywitasz się?
- Nie mam zamiaru witać twoich partnerek. Nie lubię i nie będę. - Warknęła.
- Spokojnie... To nie jest moja partnerka. To moja była. Chyba... - Powiedziałem.
Taravia? ;)