- To co robimy? - zapytałem.
- Nie wiem. - przekrzywiła łebek.
- Hmm... A może zgadywanka? - zaproponowałem.
- No dobrze, ale nie będziemy nigdzie chodzić, nie?
- Spokojnie, zostaniemy tutaj. - zaśmiałem się.
Bawiliśmy się tak jeszcze z godzinę. W końcu zrobiłem się senny. Cheroke najwyraźniej też, bo ciągle ziewała.
- Jesteś śpiący? - zapytała, przymykając oczy.
- Tak... - ziewnąłem; to jest strasznie zaraźliwe!
Naokoło było ciemno, tylko mała kulka ognia, pozostawiona przez X, oświetlała pomieszczenie. Dorośli gdzieś wyszli, więc byliśmy sami - ale nic nam nie groziło, bo byliśmy w jaskini alf, więc inne wilki by coś zauważyły.
Oczy zaczęły mi się kleić. Położyłem się obok Cheroke, która zwinęła się w kłębek. Usłyszałem tylko kroki, ale byłem za bardzo śpiący, żeby wstać.
Otworzyłem oczy, czując pod sobą liście. Nad sobą zobaczyłem zatroskaną minę braciszka.
- Śpij, mały, śpij. - szepnął i musnął mój pyszczek nosem.
Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
A później był tylko błogi sen...
KONIEC.