Pokazywanie postów oznaczonych etykietą April Black Fire. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą April Black Fire. Pokaż wszystkie posty

4 stycznia 2018

Od April CD Viciego

Wadera wpatrywała się z pobłyskiem żalu w puste, zamglone oczy czarnego basiora. Sama do końca nie wiedziała, co w tej chwili odczuwa. Czy chciałaby aby został? Czy być może nie obchodziło ją to, co zdecyduje? Poznała go zaledwie dzisiaj, a miała wrażenie jakby spędziła z nim dużo więcej czasu. Basior bardzo ją zaciekawił, bardzo chciała słuchać jego historii, bo były bardzo wiarygodne i dobrze opowiedziane. Jego głos idealnie wpasowywał się w atmosferę podczas jego długich przemów. Przyjemnie jej się go słuchało, chodź w pewnych momentach irytował ją swoimi słabymi żarcikami. Czuła że słowa które za chwilę usłyszy basior będą trochę dziwne, lecz nie potrafiła kłamać komuś w żywe oczy. Nigdy tego nie robiła, i nawet nie próbowała. Bo kłamstwa nie zawsze są odpowiednie do sytuacji. Chciała, aby został. Nie potrafiła dopuścić do siebie tej myśli, która non stop zaprzątała jej głowę. Po chwili z transu wybudził ją basior cichym pomrukiem, na który od razu zareagowała. Otworzyła pysk, a słowa same pchały jej się na język.
- Jest to twoja decyzja, i uszanuje ją jakkolwiek wybierzesz. Ale jeśli już pytasz co ja o tym..myślę...- zaczęła powoli, czując już jak wzbiera się w niej smutek. - Jesteś jedynym wilkiem, jakiego do tej pory bliżej poznałam, jeśli można to tak określić. Znam jedynie ojca, matkę i siostrę. Reszta wilków jest dla mnie praktycznie obca, bo z nikim nigdy nie rozmawiałam. Właśnie dla tego, że uważali mnie za dziwaka. Gdy przechodziłam jakąś ścieżką, omijano mnie szerokim łukiem. Nie dla tego, że mój wygląd był...niecodzienny. Albo osobowość..Tu nie chodziło o żadną z tych rzeczy. Na pewno zastanawia cię dlaczego jestem aż tak uczulona na demony. I nie, nie powiem ci teraz że jestem czymś takim. Miałam go w sobie, przynajmniej jakąś część. Był w każdym moim śnie. Kiedy byłam dzieckiem, jedynie krył się w cieniu i zawsze mnie obserwował. Jednak kiedy dorosłam, ginęłam w każdym koszmarze. Budziłam się z krzykiem, a w niektóre noce demon doprowadzał mnie do drgawek. Raz próbował mnie udusić, aby się wydostać. Do tej pory mam gdzieś bliznę na szyi. Wiedziałam że to nie są żarty. Zaczął się wczuwać w swoją rolę, i krzywdził mnie gdy tylko pozwalałam sobie na chwilę drzemki. Ojciec pomógł mi go zniszczyć, jednak jestem pewna że kiedyś wróci. Wróci, i będzie chciał mnie zniszczyć. Boję się go. Strasznie, panicznie. Kiedy słyszę o kimś opętanym, albo o przejawach opętania, krew marznie mi w żyłach bo wspomnienia wracają. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła słona łza. - Potrzebuję przyjaciół. Potrzebuję wsparcia, ale nie rodziców. Nie rodzeństwa. Chcę mieć kogoś komu mogę się zwierzyć, porozmawiać. Chciałabym poznać inne wilki, móc się rozerwać. Ale nie mogę. Wszyscy się mnie boją, omijają jakbym była jakimś potworem. Nie rozumieją. Nie rozumieją tego, że go już nie ma. - przetarła oczy.



Vici?
Trochę może za długi ten dialog, no ale co tam xd

2 stycznia 2018

Od April CD Viciego

Wadera wygramoliła się ze swojej jaskini, próbując zaczerpnąć chodź trochę świeżego powietrza. Na zewnątrz panowała wielka śnieżyca. Lodowaty wiatr musnął ją po pysku niosąc ze sobą płatki śniegu, które opadły na jej nosie. Uśmiechnęła się wesoło pomimo tego, iż pogoda w cale jej nie zadowalała. Potrząsnęła swoim ciałem kilkakrotnie strzepując z siebie biały puch. Następnie ruszyła na poranny spacer z nadzieją, że może uda jej się upolować chociażby królika. Od dwóch dni nic nie jadła, co świadczyło o tym, jak trudno jest upolować zdobycz o tej porze roku. Żołądek ściskał ją niemiłosiernie, jakby za chwilę miał wybuchnąć. Szła powoli ścieżką, wpatrzona w dół. Lekko pochylona w przód, ponieważ wiatr wiał dosyć mocno i wadera mogłaby się nie utrzymać. Po krótszej chwili zwątpiła w jakiekolwiek korzyści z wyjścia na dwór. Skrzywiła się, gdy wiatr obsypał ją kolejną dawką śniegu. Odwróciła się i zaczęła wracać. Chodź wiedziała że może nie trafić, kierowała się głównie swoim niezawodnym węchem. Przed jej oczami przemknęła jakaś czarna postać. Postać, mająca sylwetkę wilka jednak nie wyglądała zbytnio znajomo. Wadera bez krótszego namysłu ruszyła w pogoń za nowym obiektem. Śledziła go do momentu gdy ponownie przypomniała sobie o głodzie i tym, że w domu powinna mieć jeszcze jakieś resztki. Z tej całej presji jaką sama na sobie wywarła zapomniała iż wciąż kieruje się na przód i uderzyła głową o drzewo. Odbiła się od niego, po czym poturlała się pod jakiś krzak. Zanim się obejrzała śnieżyca nieco się uspokoiła, a mgła opadła. Było już wszystko widać jak na dłoni, jednak ją wciąż bolała głowa. Nie miała siły aby się podnieść. Rozejrzała się lekko dookoła próbując oszacować w jakim miejscu się znajduje. Westchnęła cicho masując sobie czoło.
- Hej! Ty tam! Wszystko w porządku? - usłyszała znajomy głos. Głos jednego ze strażników, który zapewne ją odnalazł i po prostu chciał się upewnić, czy wciąż żyje. Jednak słowa nie były skierowane do niej. Uniosła się na nogach, chodź ból głowy rozsadzał ją od środka. Rozejrzała się i na lewo od niej ujrzała jednego z członków watahy. Krzyczał do jakiegoś innego wilka, otoczonego cienistymi podobiznami wilków. Przeraziło ją to lekko. Było to niecodzienne zachowanie. Oparła się o drzewo i postanowiła obserwować sytuację.
- Co do...Atak na watahę?! - wydarł się przerażony strażnik.
- Nie, zaczekaj. - wykrztusił z siebie grubym, ponurym głosem. - Nie jestem wrogiem, naprawdę.
- Więc skończ się popisywać tymi cieniami, już wszyscy wiemy, że twoim żywiołem jest cień! - palnął basior, a samica widząc że chwyta za pochwę z mieczem przełknęła ślinę wiedząc już, co się szykuje. Oboje byli zdenerwowani. Dało się to od nich wyczuć. 
- Przepraszam...Czy zupełnie przypadkiem naruszyłem tereny watahy? 
- Masz mnie za głupka?! - krzyknął w jego stronę strażnik nabierając pewności siebie. 
- Nie, ja... - zaczął basior, biorąc głęboki wdech. - Nazywam się Vici, jestem wędrowcem, a konkretniej przybłędą, bo nie mogę wrócić do domu. Nie zostałem wygnany, a mój dom jest miejscem, o którym zapewne nikt z was nie słyszał, ale zapewne zechcecie wiedzieć, że pochodzę z Serca Mroku. Serce Mroku to teren pozbawiony oznak egzystencji, łącznie z brakiem czterech podstawowych żywiołów, więc dużym zaskoczeniem nie jest moja niedyspozycja. Jestem wilkiem niemal niewidzącym, niesłyszącym i nieczującym. Potrafię czuć, gdy pozostaję w cieniu, ale czuję tylko to, co zostało owym cieniem objęte. To skomplikowane. Muszę używać do tego pewnej zdolności. 
Dla wadery była to wręcz niemożliwa historyjka, jednak basior albo był dobrym kłamcą albo mówił szczerą prawdę. April sama nie wiedziała co się w tej chwili dzieje. Wciąż kryła się w krzakach i to była jedyna rzecz, jaka ją uspokajała. 
- Brzmi jak idealna bajka przyłapanego szpiega. Bo nie widzę innego powodu, dla którego ciągle podtrzymujesz swoje cieniste zabawki. - warknął basior i wysunął lekko miecz, wciąż ściskając jego trzon. 
- Posłuchaj... nie panuję nad tym, w porządku? Pomoże ci, jeśli powiem, że prześladuje mnie przeszłość? - westchnął. - A może nie, może wcale nie było przeszłości. Nie wiem. Ale, jeżeli tylko zechcesz zabrać mnie do Alphy, opowiem wszystko, co zechcecie wiedzieć. Tak, wiem, Alpha pewnie nie lubi wizyt obłąkańców, ale... 
Wadera wiedziała, że basior mógł kłamać. Ale nie wyglądał, jakby to robił. 
- Do Alphy? Jesteś nie wiadomo kim, zachowujesz się... co najmniej specyficznie, i oczekujesz, że po prostu odprowadzę cię do Alphy?! - przerwał mu ostro strażnik. 
- Nie chcesz popełnić błędu i nie popełnisz go, obiecuję ci. Natomiast błędem jest odmawianie audycji u Alphy. Jeżeli byłbym szpiegiem, doniósłbym swoim, że Alpha najprawdopodobniej jest słaba. Założę się, że nie jest, a ty podejmujesz nadmierne środki ostrożności. 
W tym miał świętą rację. Szpiedzy zazwyczaj nie przesiadają na otwartej przestrzeni, i nawet nie podejmują się rozmowy z kimkolwiek. Są najcichszymi wilkami jakie można spotkać, co czyni ich niemalże niezauważalnymi. Miała ochotę się wtrącić, jednak postanowiła chwilę zaczekać. 
- Za kogo ty się w tej chwili uważasz? - parsknął strażnik. 
- Za siebie. - mruknął, śmiejąc się lekko. -  Natomiast nie wiem, za kogo się uważasz ty, bo, wierz mi lub nie, nawet nie wiem, czy jesteś basiorem, czy waderą. Do tego, przyszło ci rozmawiać ze mną w bardzo niefortunnym momencie, kiedy wolałbym zostać sam. Lecz rozumiem, że naruszyłem cudzy teren, stąd pragnę się wytłumaczyć [...] To jak będzie? Porozmawiamy, gdy zapadnie zmrok, zaprowadzisz mnie do Alphy, czy walczymy? 
Jeżeli ten wilk naprawdę jest ślepcem, to również i głupcem - skoro jako jedną z trzech propozycji wymienił walkę. - przeszło przez myśl waderze, po czym wreszcie postanowiła wziąć wszystko w swoje łapy. Wyskoczyła zza krzaków stając równo obok strażnika. Zmierzyła go wzrokiem. 
- Jakim prawem wytrząsasz się nad słabszym? - warknęła chodź dobrze wiedziała że nieznajomy w cale może się okazać lepszym, lecz jedynie w nocy. - Mam zgłosić mojej ciotce, iż odmawiasz ugoszczenia przybysza? Chyba nie chcesz stracić swojego stanowiska. 
Basior zmarszczył czoło, po czym ostatni raz spojrzał na wędrowca. 
- Nie ufaj mu, wolałbym nie musieć za kilka minut przychodzić tu po twoje zwłoki. - warknął do niej po czym odwrócił się na pięcie i zniknął. Odwróciła się w stronę czarnego basiora, siedzącego skrzywionego na środku zaśnieżonej polanki. Postanowiła podejść do niego kawałek. Zrobiła jedynie trzy kroki w przód bo uważała, iż jest to najbezpieczniejsza odległość do prowadzenia rozmowy. 
- A więc, nazywasz się Vici. Zastanawia mnie, czy mogę zaufać dla tego imienia, czy masz jeszcze jakieś którym posługujesz się gdzieś indziej? - zaczęła. 
- Vici. Nie mam więcej imion, możesz być tego pewna. - odezwał się, już mniej spięty niż przy spotkaniu ze strażnikiem chodź wciąż otaczały go cienie. 
- Wiedz iż w zupełności ci wierzę, że nie jesteś szpiegiem. Jest na to parę dobrych dowodów, jednak nie ma to w tej chwili znaczenia. Nie wiem jednak czy mogę ci zaufać w zupełności, ponieważ nie jestem dobra w walce i wolałabym nie zostać zaatakowana. - powiedziała spoglądając na basiora. 



Vici?
Do dupy, wiem, ale dawno nic nie pisałam x'D

29 grudnia 2017

Od April i Asacrifice do Nocty

[April]

- Długo jeszcze, będziesz nas prowadził po tym pustkowiu? - mruknęłam cicho w stronę ojca oczekując od niego jakichkolwiek wyjaśnień. Od paru dni nie odezwał się do mnie słowem, jedynie używając nielicznych znaków machając mi głową bądź przewracając oczami. Jakby mu ktoś język odciął. Było to dla mnie denerwujące, jednak z czasem nauczyłam się maskować swoje uczucia i emocje. Nie zdziwiłam się, gdy wciąż po pięciu minutach nie otrzymałam odpowiedzi. Rozglądałam się dookoła próbując chodź trochę przypomnieć sobie otoczenie, zapach i wszystko inne co mogło by świadczyć o tym że jesteśmy już w domu. W upragnionym od dawna domu, bezpiecznym, spokojnym domu. Rozmarzyłam się, przez co prawie wpadłam na drzewo. Otrząsnęłam się i zauważyłam że ojciec wpatruje się w jakiś kamień. Podeszłam do niego i spojrzałam na kamień, na którym wyryty był znak jaki kiedyś po sobie zostawiliśmy na wypadek gdybyśmy nie wiedzieli którędy wejść. Uśmiechnęłam się. Nie czekałam już na Asacrifice. Popędziłam przed siebie czując wielką ulgę. W pewnym momencie przed moimi oczami ukazało się centrum watahy. Byłam szczęśliwa i nie mogłam się doczekać, gdy zobaczę mamę. Miałam zamiar iść dalej, lecz poczułam jak coś mnie przytrzymuje. Obróciłam się do tyłu, mierząc ojca wzrokiem. Uniosłam brew w górę.
- Co?
- Nie sądzisz, że gdy nas zobaczą stwierdzą że to niemożliwe byśmy byli żywi? - burknął. - Miałem już taką sytuację z twoją matką i uwierz, nie przywitano nas z otwartymi rękami.
Może miał rację. Mogliby pomyśleć że to nie my, tylko jakieś inne wilki podszywające się pod nas. No ale jednak, mamy tysiące dowodów na to że jesteśmy prawdziwi. Przewróciłam oczami i wolnym krokiem ruszyłam za Asacrifice.

[Asacrifice]


Dom. Wreszcie, po długiej wyprawie. Nie wiem, czy będzie tu dla mnie jeszcze miejsce. Nocta kiedy mnie zobaczy z pewnością zrobi awanturę, i będę musiał się wynosić. April oczywiście nie jest niczemu winna, nie miała wyboru. Nocta ma prawo być na mnie wściekła, gdyby jednak rzuciła się na mnie z płaczem byłbym bardzo, bardzo zdziwiony. Szliśmy wolnym krokiem, kierując się w stronę naszej rodzinnej jaskini. Miałem nadzieję że zastaniemy tam Noctę albo chociaż Mizuki, jednak jaskinia była pusta. Usiadłem na progu i poprosiłem April aby poszła ich poszukać. Porozglądałem się po domu chwilę, i postanowiłem że nie mogę tak po prostu wrócić z niczym. Poszedłem na wzgórza Evendim. Wydaje mi się że tylko tam znajdę idealne róże, które wręczyłbym mojej ukochanej. Chciałbym pokazać jej jak bardzo było mi jej brak, i jak bardzo żałuję tego w jaki sposób się z nią pożegnałem. Zrobiłeś to dla jej bezpieczeństwa. - przeleciało mi przez myśl. Gdybym nie odszedł i nie pomógł April pozbyć się cząstki demona z pewnością odrodziłby się na nowo, i tym razem zniszczył psychicznie moją córkę. Nie mogłem na to pozwolić. Szedłem dosyć powoli, rozglądając się non stop za jakimiś ciekawymi różami. Wpadły mi w oko takie niezwykłe, czarne róże. Od razu je zerwałem. Bez namysłu, jak najszybciej. Ukułem się lekko w łapę, jednak nie sprawiło mi to szczególnego bólu. Wróciłem do jaskini, gdzie przed nią zauważyłem rozmawiające trzy wadery. Mizuki i April wyglądały na bardzo zadowolone. Nocta stała obok nich i przyglądała się dziwnie April. Wyglądała jakby wciąż nie dowierzała, że ją widzi. Wyciągnąłem bukiecik róż zza pleców i stanąłem na środku drogi czekając, aż się obróci. Chwila, wziąłem oddech. Nocta spojrzała niepewnie w moją stronę, po czym do oczu napłynęły jej łzy. Poderwała się, i zaczęła iść w moją stronę. Widziałem w niej gniew i rozżalenie. Byłem przygotowany na cios, który po sekundzie mi zadała. Na moim policzku pozostał ślad.
Podobny obraz- Jak możesz! - warknęła. - Zostawiłeś mnie, nie mówiąc nic!
- Nocta... - próbowałem ją uspokoić.
- Zamknij się! Najpierw dałeś mi nadzieję, stworzyłeś rodzinę, a później znikasz bez słowa!? No zapomniałam, wracasz z różami i myślisz że tak wszystko naprawisz?! - krzyknęła na mnie. Weź się w garść, głąbie. Usłyszałem głos w mojej głowie, zachęcający mnie do działania. Odłożyłem róże na podłogę, złapałem ją i przytuliłem mocno do ciebie, po czym pocałowałem w czoło.
- Brakowało mi ciebie, Nocta. Nie zostawiłbym cię, gdybym nie musiał. Wiesz o tym. To była krytyczna sytuacja, i nie mogłem sobie pozwolić na wyjaśnienia. Jednak to nie zmienia faktu, że kocham cię najmocniej na świecie i bardzo żałuję tego wszystkiego. - powiedziałem patrząc w jej zapłakane oczy.



Nocta?
Chciałaś z różami, masz z różami :>

28 grudnia 2017

Asacrifice i April wracają!

Witamy z powrotem!

Asacrifice La Blue Fire
Fichtiilicious
I never lose. I'm just giving you a head start , but later i kill you and destroy you.


Try to catch me, if you can.

6 grudnia 2017

Odchodzą

Z przykrością muszę wyrzucić kolejne wilki. A Zero to zabiję.
Powód: brak aktywności.

April Black Fire
Isi by Kayxer

Wolfeyes123

23 lipca 2017

Najstarsza z całej trójki - April Black Fire!



Like a Derp by Kayxer

Try to catch me, if you can.

Imię: April Black Fire.
Ksywka: Po prostu April.
Wiek: 5 lat.
Płeć: Wadera.
Charakter: Jej nieobecność, miała cel. Bardzo ważny cel, który odmienił ją całkowicie. Z małej puchatej kulki, przeobraziła się w silną waderę. April jest bardzo ambitną waderą. Jeśli postawi sobie cel, będzie dążyć do niego bardzo wytrwale chociażby za cenę śmierci. Właśnie ta ambicja i zapał do pracy nad sobą spowodował tak duże postępy. Stała się twardsza, i nie płacze przy byle okazji. Jest odporna na krytykę i wszelkie wyzwiska. Szanuje jednak zdanie innych wilków, ale żadnych słów nie bierze na poważnie. Kieruje się instynktem, i polega jedynie na sobie. Zaufanie bardzo ciężko u niej zdobyć, gdyż jedynymi osobami które nim darzy są członkowie rodziny. Trzeba spędzić z nią naprawdę dużo czasu, jeśli chce się ją dokładnie poznać. Jest bardzo uparta i zawsze stoi na swoim. Zawsze ciężko do niej dotrzeć, bo jest stanowcza i trudna do zrozumienia. Stara się być miła i pokojowa. Cierpliwość stawia sobie na pierwszym miejscu. Zamiast walczyć woli dyplomację, jednak wie że nie w każdej sytuacji tak sobie poradzi. Jest wpływowa. Ma umiejętność rozmawiania z innymi. Manipulację wytrenowała do perfekcji, co jednak i tak nie zawsze idealnie jej wychodzi. Jest inteligentna i ma bardzo duży potencjał, jednak wciąż ćwiczy w sobie niektóre cechy. Oprócz tego co wcześniej wymieniłam, April potrafi być wredna i obojętna. Ooo tak. Czasami niezrozumiała dla innych, non stop zmienia swoje nastawienie i wiecznie chodzi poddenerwowana i pobudzona. Ma w sobie bardzo dużo energii. Czasem potrafi być impulsywna, nawet gdyby wolała pomyśleć chwilę nad czymś co powie i tak mogłaby pod wpływem emocji palnąć coś całkiem głupiego. Jest bardzo kulturalna, potrafi wybaczać innym. Denerwują ją głupi i bezmyślni, ci którzy nie myślą nad swoimi czynami tylko działają, aby dojść do celu. Nie cierpi słuchać niepotrzebnego gadania bądź użalania się. Twierdzi że tylko słabi psychicznie tak robią, przez co później popadają w jeszcze większe kompleksy. April nie ma żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie. Uwielbia się śmiać, jest pozytywną postacią. Najbardziej lubi żarty typu czarny humor, co niektórych może zdziwić. Jest wesoła, lecz to typ samotniczki. Nie szuka towarzystwa na siłę, i nie jest dobra w zdobywaniu znajomości. Nie potrafi zaczynać rozmowy, jest aspołeczna jednak jeśli już się jej uczepisz i bardzo zechcesz się z nią zaprzyjaźnić to może mógłbyś dać radę...Jednak musisz być wytrwały, ponieważ tak jak jest wyżej...To ciężka do zrozumienia wadera, do której niełatwo dotrzeć i zdobyć jej zaufanie.
Wygląd: Jest to wysoka, lekko wychudzona wadera. Ma smukłą, lecz umięśnioną sylwetkę. Na pierwszy rzut oka może się wydawać słabą i tycią, jednak prawda jest zaskakująca. Jednak, przejdźmy do rzeczy. Zaczynając od pyska, ma duży, czarny, okrągły nos. Niezwykłe, czarujące fiołkowe oczka. Jej uszy niemalże zawsze stoją na baczność. Wyjątkami są chwile gdy wadera się schyla bądź lekko przekręca głowę. Lewe ucho opada w bok. Jak już wcześniej pisałam, jest wysoka i umięśniona - zatem łapy ma potężne i zwinne zakończone ostrymi pazurami. Umaszczenie April jest całkiem ciekawe, gdyż jest to mieszanka aż czterech kolorów - białego, różowego, fioletowego oraz czarnego. Całe ciało ma pokryte fioletowo-różowym odcieniem. Łapy od łokci przechodzą w coraz jaśniejszy kolor, kończąc na śnieżno-białym. Ogon podobnie jak łapy zakończony na biało. Od karku aż do pleców ma jasno-czarną plamę. Na pysku ma "maskę" w biało-różowym odcieniu.
Stanowisko: Dyplomata, dyplomatka. Tak, właśnie tym się zajmuje. Ma niesamowitą umiejętność rozmawiania z innymi, potrafi nieźle zmanipulować wilczy umysł tak, aby stało się po jej myśli. Uważa że idealnie nadaje się na to stanowisko, z resztą sprawia jej to przyjemność.
Umiejętności: Intelekt: 15  | Siła: 5 | Zwinność: 5 | Szybkość: 6 | Magia: 5 | Wzrok: 5 | Węch: 2 | Słuch: 7
Rasa: Wilk Eteru
Żywioły: Umysł, Iluzja, Śmierć
Moce: Są bardzo skomplikowane, i niektóre ona sama nie potrafi pojąć. Do każdego z żywiołów ma po jednej mocy. Może jest ich mało, jednak są potężne i niejeden wilk nie umiałby je opanować.
~ [Umysł] Nie, nie wchodzi wilkom do umysłów. Nie jest w tym dobra, nawet gdyby próbowała pewnie by jej się nie udało. Jest jednak inna moc, którą zdołała posiąść. Za pomocą prostych słów, jest w stanie przekabacić kogoś do swojej racji. W ogóle nie potrzebna jest jej umiejętność wchodzenia do innego umysłu. Nauczyła się tej umiejętności bardzo szybko, i jest ona jedyną jaką umie opanować w stu procentach. Jeśli ktoś nie chce się z nią zgodzić, za pomocą mowy umie przekonać wilka i sprawić, aby ten zgodził się na jej warunki, bądź cokolwiek innego o co prosi. Nie jest to skomplikowana umiejętność, jednak trzeba mieć wrodzony dar mowy.
~ [Iluzja] Umie sprawić aby obiekt na którym się skupi zobaczy to, co ona zechce. Powiedzmy jest to wilk z wrogiej watahy, usiłujący ją schwytać. W pewnym momencie przed nim pojawia się jakaś rzecz stworzona w umyśle April która zaczyna atakować przeciwnika. Wilk zaczyna uciekać myśląc, że jest to jawa. Właśnie tak działa ta moc. Oczywiście, nie opanowana do końca. April nie umie zbyt długo czarować obiektu, jednak wciąż się uczy.
~ [Śmierć] Tu się zaczynają schody, ponieważ ta moc może być przez nią używana rzadko inaczej stanie jej się krzywda. April za pomocą głosu jest w stanie obezwładnić przeciwnika. Wystarczy, iż wykrzyczy dwa słowa " Reihk Roo", a niewidzialna niezatrzymana siła pędzi w stronę wroga i uderza w niego powodując chwilową utratę równowagi.
Są to już wszystkie jej moce, które do tej pory opanowała. Oczywiście ma jeszcze kilka umiejętności związanych z jej rasą, ale nie wymagały one od niej żadnego treningu, ponieważ same się ujawniły i nie musiała uczyć się ich używać.
Rodzina: Należy do szlachetnej rodzinki alf, którą zapewne wszyscy dobrze znają. Co prawda w związku z tym nie ma żadnych przywilejów, jednak może się pochwalić dobrymi genami i wyżej postawionymi innymi członkami rodu.
~ Jej rodzicami są Nocta i Asacrifice. Oboje kocha i szanuje, jednak czasem są dla niej denerwujący i nie potrafi z nimi za dobrze rozmawiać. Z ojcem spędziła więcej czasu, i jego darzy największym zaufaniem, praktycznie bezgranicznym. Wiedzą o sobie wszystko, i ciężko im cokolwiek przed sobą ukryć. Nie można powiedzieć tego samego o jej kontakcie z matką, bo bardzo dawno ze sobą nie rozmawiały i w prawdzie April nie zdążyła jej poznać.
~ Miała dwójkę rodzeństwa, jednak teraz pozostała jej jedynie siostra - Mizuki. Ich kontakty są takie same jak z resztą rodziny. Kocha i szanuje, zabiłaby gdyby ktoś zrobił jej krzywdę. Jednak rzadko ze sobą rozmawiają.
~ Dziadkowie również kochani, ciężko by o nich zapomnieć. Taravia i Zero, dziadkowie od strony ojca. Tych od matki nigdy nie poznała i zapewne nie pozna, bo podobno już nie żyją.
~ Jej ciotkami są Loedia, Kesame i Ingreed. Loedii nigdy praktycznie nie widuje, ciężko się z nią spotkać bo zazwyczaj unika kontaktów z innymi. Kesame została alfą, i April jest z niej bardzo dumna. Chodź nie miały okazji ze sobą porozmawiać April bardzo ją lubi i darzy szacunkiem. Ingreed czasem przychodziła do nich, aby popilnować ich za szczenięcych czasów. Tylko wcześniej utrzymywały jako taki kontakt, teraz jest tak jak z resztą.
~ Ma jednego wujka - Nicolay'a. Fakt faktem, gdyby nie tragedia zapewne miałaby dwóch - również Raidena, jednak nie znała go nawet i o nim nie wie całkiem nic. Żałuje że nie była w stanie go poznać, ale z historii ojca zdołała wywnioskować że był świetnym basiorem.
Ma jeszcze wielu kuzynów, jednak i z nimi w ogóle nie rozmawiała.
Partner: W tym punkcie was zaskoczę, bo powiem otwarcie że ma na oku pewną osóbkę. Nie, nie zdradzę  imiona nikomu. Czas pokaże, czy jest to jedynie przelotne zauroczenie, czy faktyczna miłość. Dopowiem jeszcze w sekrecie, że April jest biseksualna, więc nie wiadomo dokładnie czy obiektem westchnień jest wadera, czy basior ;>
Potomstwo: Nie posiada, i również się tego wystrzega. Nie przepada za szczeniętami a z resztą, nie nadawałaby się na matkę.
Historia: Po narodzinach jej historia była nudna, nic się praktycznie nie działo. Jednak jej życie zmieniła jedna mała sytuacja, która musiała się wydarzyć. Jej ojciec we śnie został nawiedzony przez pewnego demona. Demona, który wcześniej krył się w ciele Nocty i został przez nią zniszczony. Demon zdradził As'owi pewien mały szczegół, o którym zapomnieli. Pewien kawałek demona jaki miała w sobie Nocta jakimś cudem zachował się w April. As nie mógł pozwolić, aby demon powrócił i zamieszkał sobie w jego córce. Musiał go z niej wypędzić. Zniszczyć. Jednak to April musiała najpierw dorosnąć, i zmienić siebie i swój pogląd na świat. Po opuszczeniu rodzinnej watahy wyruszyli w daleką drogę, podczas której April doświadczyła wielu przygód, niekoniecznie dobrych. Asacrifice szkolił ją, pomagał opanowywać umiejętności i razem z nią tworzył jej charakterek od nowa. Kiedy udało im się odnaleźć dolinę cieni, April sama musiała zniszczyć w sobie cząstkę demona. Wzięła od ojca księgę w której były słowa mające jej pomóc. Schowała się w pewnej jaskini i rozpoczęła "egzorcyzmy", dzięki którym wypędziła to coś z siebie. Po udanej akcji postanowiła wrócić z ojcem do watahy, już jako całkiem inna, dorosła wadera. Ma nadzieję że rozpocznie nowe, ciekawe życie. Czy jej się uda? Nie wiadomo. Książka wciąż się pisze.
Przedmioty: Brak.
Właściciel: Shairenn
Inne zdjęcia: Brak.
Ocena: 0/3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template