9 kwietnia 2018

Od Aviego

Tak to jakoś bywa, że te niezwykłe wydarzenia poprzedza zazwyczaj niezwykle-zwykły dzień. Tak też i było w tym przypadku. Wstałem rano, rozpoczynając kolejny, zdawałoby się kompletnie przeciętny dzień. Nie będę opisywał pogody, bo była tak przeciętna, że nikt nie zwracał nawet uwagi na jej istnienie. Posiedziałem chwilę w jaskini, robiąc jakieś totalne bzdury. Po jakimś czasie, zaglądając do spiżarni, zauważyłem jednak, że kończą mi się niektóre artykuły, które są podstawowymi składnikami wielu mikstur. Stwierdziłem, że jest to perfekcyjny dzień na uzupełnienie zapasów. Miałem do wyboru dwie opcje: udać się do miejscowego zielarza bądź spróbowanie znaleźć wszystkiego na własną rękę. Aby nie musieć udawać się do centrum i narażać na spotykanie innych wilków, stwierdziłem, że wybiorę drugą opcję. Maszerując lasem, miałem już dość spory zapas suchej kory sosnowej, dzikich jagód smoczych, płatków z kwiatu bzu i kilka gałązek ostrokrzewu paragwajskiego, na niebie dostrzegłem ogrom ptaków, ewidentnie odlatujących z którejś części lasu. Nagle rozległa się cisza. Nie było słychać najmniejszego szmeru, tak jakby las się czegoś przestraszył i na chwilkę wstrzymał oddech. Po kilku minutach takiej ciszy usłyszałem głos, a raczej paniczny krzyk (o dość nieokreślonej formie). Jedyne czego byłem pewien, to, że był to głos wilka, który ewidentnie był w nieciekawej sytuacji. Zrzuciłem z siebie wszystkie sakwy z przedmiotami, które uzbierałem i pognałem w stronę, z której nadchodził dźwięk. Nie patrzyłem, w jaką stronę czy też jak długo biegłem. W pewnym momencie głos się urwał. Starałem się nie dać za wygraną i biegłem dalej, wkraczając w kompletnie nieznaną mi część lasu. Ale co to? Bingo! Dostrzegłem wiele śladów łap nachodzących na siebie, które ewidentnie tworzyły pozostałości po jakimś pobojowisku. Rozejrzałem się i w oddali zauważyłem stojącą, ciemną postać. Szybko podbiegłem, ale nie, chwilka, to były dwie postacie! Jedna, nie do końca jeszcze wyraźna, stała nad drugą z jakąś ostrą bronią, usiłując dobić przeciwnika. Gdy jednak zbliżałem się, natychmiastowo mnie dostrzegła i wystraszyła się, szybko oddając nura w głąb lasu (heh, taki paskudny wygląd jednak się do czegoś nadaje, a pomyślałby ktoś, że z odstraszania można zrobić taki pożytek!). Chciałem za nią pobiec, jednak na ziemi leżał drugi, dosyć bardziej poważny problem. Był to wilk. Nieprzytomny wilk. Nieprzytomny wilk z raną kłutą w bok. Nieprzytomny wilk z raną kłutą w bok, którego ja miałem zamiar uratować, nie mając przy sobie nic i nie znając drogi do domu.

Ktoś?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template