16 marca 2019

Od Niffelheima cd. Invernessa


Rozmowa nie należała do żywiołów z żadnego basiora, toteż między nimi przede wszystkim najwyższą władzę obejmowała cisza, która od czasu do czasu przerywana była przez odgłosy ich kroków lub beznadziejne próby podjęcia się dyskusji. Oboje muszą popracować nad swoimi zdolnościami komunikacji międzywilczej. Z pewnością przyda się im, kiedy trafią do towarzystwa wyższej ligi i będą zmuszeni rozmawiać o rzeczach mało interesujących, ale jakże pięknie i mądrze brzmiących.
Przebywanie w towarzystwie młodego basiora było dla Niffelheima odrobinę uciążliwe. Miał wrażenie, że stał się jedynie obiektem przeszkadzającym Invernessowi, który czuł względem starszego wilka obowiązek spędzenia z nim czasu, ponieważ zdecydował się z nim podzielić własnym problemem. Niffowi nie umknęła chwila, w której jego nowy znajomy rozczarował się jego aktualnym zawodem. Domyślił się, że basior może dopiero stawiać pierwsze kroki w dorosłym świecie przepełnionym duchami i postanowił nie niszczyć jego fascynacji niematerialną rzeczywistością, chciał mu polecić, któregoś z egzorcystów w watasze. Zatrzymał się, zastanawiając się nad tym, czy powinien dać basiorowi jeszcze jedną szansę i spróbować się do niego przekonać. Chcąc zyskać czas na przemyślenia, pozwolił młodemu wybrać dalszą drogę, ale wtedy zauważył coś równie pięknego jak waderze duszyczki spragnione towarzystwa.
Inverness obdarzył go przecudnym uśmiechem. Nie był w stanie określić jego autentyczności, ale chciał wierzyć, że był on szczery i niewymuszony. Przez swoją urodę, dla Niffelheima, wyglądał, jakby obmyślił cudowny plan przejęcia władzy nad światem i pozbycia się każdej przeszkody na swojej drodze, ale to mu wcale nie przeszkadzało, by poczuć ciepło w serduszku, które nie mogło wyjść z podziwu dla promienności tego jakże uśmiechu.
Zapomniał o tym, że miał ochotę zrezygnować z towarzystwa basiora i wiernie niczym pies podążał jego śladem. Zainteresował go zwykłym wypowiedzeniem: „W takim razie coś ci pokażę”. Brzmiało to, jakby miał coś ciekawego do pokazania, coś wartego uwagi, więc już nie mógł odpuścić, a o swoich spostrzeżeniach względem jego wilczej osoby i stosunkiem wobec niego... podzieli się później.
Nie zdawał sobie sprawy, że jego wewnętrzne ja było naprawdę niezdecydowane i przypominało rozpieszczonego szczeniaka, który w każdej chwili może pozbyć się niechcianego prezentu od rodziców – Nie był sobą. Nie oswoił się do końca z tą myślą, że wszystko musi zaczynać od początku i momentami nie wiedział, jak powinien postępować.
Jego oczom ukazał się bezbronny, czarny duszek, który z lekka spanikował, widząc dwóch dorosłych basiorów. Jego strach był uzasadniony. W starciu jeden na dwóch nie miał szans, a w dodatku te wilcze mordki... Nie wyglądały dla niego przychylnie. Inverness czekał na jakąkolwiek reakcję Niffelheima, sądząc, że ten jako „samozwańczy” ekspert od spraw demonów jakoś temu zaradzi i udzieli mu parę, niezbędnych informacji.
– Uroczy – rzucił krótko. – Trudno dokładnie mi określić, jego zdolności i zamiary, ale póki co nie należy się go obawiać. Prawdopodobnie ma misję do wykonania w naszym świecie, dlatego nie przekroczył bram strzegących spokoju i równowagi w świecie dusz. Nie wygląda na to, że kiedykolwiek miał okazję poznać smak życia. Myślę, że zrodził się z czyjejś pobożnej prośby, której adresat mógł nie mieć dobrych intencji. Och, przepraszam za bezład mojej wypowiedzi, ale mam nadzieję, że coś z niej zrozumiesz.

Inverness? Przepraszam, ale chyba się wypaliłam :')

|| następna część ||

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template