- Aż tak spieszy Ci się na stanowisko alfy? - uniosłam lekko brew, a kąciki moich ust drgnęły ku górze.
- Nawet o tym nie myślałem. - prychnął. - Chociaż ciekawy bonus, nie sądzisz?
- Nawet bardzo. - przylgnęłam do niego bardziej, wtulając się w jego gęste, pachnące wiatrem futro. - Mógłbyś powtórzyć to pytanie?
- To o bonusie?
- To jeszcze wcześniejsze.
- Droczysz się ze mną, prawda?
- Może... - uniosłam wzrok do góry, spotykając jego spojrzenie - Powtórz. Proszę.
Zero parsknął. Wiedziałam, że dużo go to kosztowało, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, gdy szepnął mi koło ucha wypowiedziane na początku słowa.
- Taravio, czy zechcesz być moją żoną? - objął mnie łapą, a ja poczułam się jeszcze szczęśliwsza.
- Tak, Zero. Zechcę. - mruknęłam i obdarowałam szkarłatnookiego delikatnym pocałunkiem. - Teraz jest ponoć ten moment, w którym obgadujemy szczegóły ślubu i imiona dzieci. Co powiesz na Ingreed i Rothe? - zapytałam, sarkastycznie się uśmiechając.
Poczułam, jak jego mięśnie delikatnie się napinają, lecz postanowiłam zignorować ten fakt. Odsunął się ode mnie, a ja skrzywiłam się, czując na sobie chłodny powiew wiatru spowodowany brakiem jego osoby.
- Hola, hola, nie tak prędko. Skąd to wzięłaś? Z komedii romantycznych?
- Może? - zaśmiałam się cicho - Czyżby nasz "Wielki Król Demonów" bał się założyć rodzinę?
- Może? - zmrużył oczy - Ale tytuł "Wielkiego Króla Demonów" jest całkiem, całkiem. A Ty co? Może mi powiesz, że planujesz porzucić watahę i czarną magię i zostać pełnoetatową mamuśką, hę?
- Chyba śnisz! - warknęłam, obrzucając go suchym, acz radosnym spojrzeniem - To jak? Przejdziemy się gdzieś, czy będziemy tu tak stać, aż uschniemy?
Zero? :3