Podczas obserwowania ryb, zaczął rozmyślać o przeszłości. Sięgnął wspomnieniami w odległe dzieje, gdy był jeszcze małym szczeniakiem i wraz ze swym kuzynem odwiedzał pola bitew, by pomóc mu zabierać zmarłym wilkom oczy. Zaśmiał się pod nosem. No tak, to przecież dalsza pasja jego kuzyna, którego nie widział na tyle długo, by zapomnieć jego imienia. Następnym wspomnieniem, jakie przywołał Król Ziemi z Gehenny, było te, w którym opuszczał swój rodzinny wymiar.
Ostatnio często wspominał... Musiał przyznać, że jego dawnego domu jakoś specjalnie mu nie brakowało, ale jednak.. lubił przypomnieć sobie te miłe chwile.
Amaimon włożył łapę do wody. Ryby natychmiastowo odpłynęły gdzieś dalej w głębiny rzeki. Oprócz tych miłych wspomnień Amaimona często nawiedzały te złe, na przykład śmierć Behemota. To wspomnienie na zawsze wypaliło ślad na sercu, a nawet demonicznej duszy Amaimona. Jednak od razu po chwili goryczy ów wspomnienia następował powrót do poprzedniego stanu uczuciowego basiora. Wspomnienie śmierci Rina i Shury. To działało na niego jak kubeł zimnej wody, dzięki któremu wynurzał się z otchłani wspomnień. Teraz też tak było. Dzięki temu Amaimon zauważył, że woda, w której znajduje się jego łapa, przybrała toksycznie zielony kolor. Zaciekawiony wynurzył łapę z wody, a drugą skierował do pyska. Żując pazury, zaczął zastanawiać się, czym jest substancja. Wstał, otrzepał się i ponowił swą wędrówkę wzdłuż rzeki. Chciał odkryć skąd wzięła się dziwna, zielona substancja, która go tak zaintrygowała.
Idąc coraz dalej, mógł stwierdzić, że jego łapa przyjmowała już swój normalny kolor, a substancja w neonowo zielonym kolorze spłynęła z jego łapy. Zaobserwował również że im dalej idzie woda, tym staje się bardziej jadowicie zielona. Po przebyciu jak na jego oko kilku kilometrów, z daleka zobaczył leżącego przy rzece wilka o takim samym toksycznym kolorze, co woda. Toksyczny kolor wody wypływał z miejsca, w którym wilk miał zanurzone łapy.
Z natury ciekawski Amaimon podszedł po cichu do wilka, a będąc przy bliżej odległości, dostrzegł, iż wilkiem jest wadera. Wciąż niezaspokojona ciekawość Amaimona zmusiła go do bliskiego podejścia do leżącej wadery. Powoli podczołgał się i położył obok niej. Z zaciekawieniem przyglądał się jej łapom, z których wydobywała się substancja. Gdy wadera zorientowała się, że ktoś leży obok niej, odskoczyła na bok, po czym miło zapytała.
– Co ty kurwa robisz? – Wyglądała, jakby ktoś co najmiej chciał ją zgwałcić, ale mu się to nie udało. Amaimon pomyślał, co jej odpowiedzieć, wpatrując się w tym czasie w waderę.
Mimo wszystko nawet się nie podniósł, a pozą mógłby wyrażać lekceważenie wobec wadery, jednak tu chodziło raczej o lenistwo.
– Chciałem sprawdzić, czemu woda stała się toksycznie zielona, gdy trzymasz w niej łapy – odpowiedział zgodnie z prawdą, wyjmując z kieszeni lekko zgniecioną babeczkę. – Amaimon jestem.
Toxikita?